Dwujęzyczne myśli
Siemka!
Strasznie mi źle z tym, że dawno nic nie napisałam. Obiecuję sobie oraz wam, że znajdę czas by częściej pisać. Jestem często pytana, jak to jest być płynnym w dwóch językach. Pomyślałam, że może to i was zainteresuje.
Po pierwsze, ja stałam się dwujęzyczna po około roku bycia w Anglii. Pięciolatkowi będzie łatwiej nauczyć się obcego języka niż osobie która ma 40 lat. Dlatego sama nauka drugiego języka nie była za trudna gdyż zaczynałam szkołę w tym samym wieku co wszyscy i uczono mnie od podstaw.
Teraz chodzi oto by utrzymać tą płynność. To mimo wszystko nie jest takie proste. Znajomy ze szkoły który jest w Anglii od około ośmiu lat przestał rozmawiać z bratem po polsku, jedynie to trochę do rodziców. Gdy my rozmawiamy to wygląda to tak, że ja mówię do niego po polsku a on mi odpowiada po angielsku. Pewnie właśnie pomyśleliście “Ale super! Potrafimy sie porozumieć dwoma językami na raz”. Tak, to prawda lecz smutne jest to, że On już ma trudności z polskim. Wkrótce polski będzie dla niego językiem dodatkowym i nie płynnym. W moim przypadku oba języki są aktualnie wyrównane lecz zauważyłam znaczną zmianę gdy próbuję pisać. Słowa które niegdyś pisałam poprawnie automatycznie teraz muszę się nad nimi zastanawiać. Gdy czytam na głos co raz bardziej się jąkam. A to wszystko dlatego, że przestałam czytać. Od kiedy byłam mała to czytano mi do snu a potem sama czytałam. Przez ostanie 7 lat każdego wieczory brałam do reki książkę i czytałam. Lecz muszę się przyznać, że od dwóch miesięcy nie dotknęłam się książki.
Dziś rozmawiałam z moim tatą na temat zmiany perspektywy mojego bloga. Moje konkretne słowa brzmiały “chcę zmienić kąt mojego bloga”. Tata aż się roześmiał. Dlaczego tak powiedziałam? Bo po angielsku sie mówi “I want to change the angle of my blog”. Często mi się zdarza, że mówię coś nie gramatycznie lub bez sensu gdyż nieświadomie tłumaczę z angielskiego, z czego wychodzą mi ciekawe rzeczy.
Spędzam większość mojego czasu wśród anglików więc z angielskim problemu nie mam choć przyłapano mnie ostatnio na powiedzeniu “museli” źle. Cała klasa na matmie w śmiech. Nigdy nie użyłam tego słowa więc powiedziałam jak mi się zdawało, że jest dobrze. Ciągle mam tak, że nie wszystko wiem jak powiedzieć. Na przykład zrobiłam dziś tort na jutro do szkoły który się nazywa ‘kopiec kreta’ i nie wiem jak powiedzieć ‘kopiec’. No niestety muszę to zgooglować. Jedyny czas gdy mam problem z angielskim to po długiej przerwie od szkoły czyli po świętach lub konkretnie po wakacjach. Jest to moment gdy przez ponad tydzień nie potrafię się wysłowić. Już nie mówiąc o braku poprawnego akcentu. (Ja sie moim akcentem szczycę gdyż nie słychać żadnej polskiej nuty).
No i oczywiście pada pytanie ‘w jakim języku myślę?’. Trudno na to odpowiedzieć gdyż człowiek się nie zastanawia w jakim języku myśli dopóki ktoś go oto nie spyta. W sumie doszłam do tego, że jest prosta odpowiedź: zależy. No dobra, może to jednak nie takie proste. Chodzi oto, że myśli są wokół różnych tematów które krążą wokół różnych sytuacji i ludzi. Gdy myślę o Polsce to oczywiście myślę po polsku. Polski mimo wszystko to mój pierwszy język więc większość czasu w nim myślę. Gdy to, o czym myślę jest związane z anglikami lub szkołą to wtedy myślę po angielsku. Zdarzyło mi się parę razy, że zaczynałam mówić do anglików po polsku i do polaków po angielsku gdyż moje myśli ciągle krążyły nad czym innym. Najczęściej mi się to zdarzało gdy rozmawiałam przez telefon z mamą a byłam z anglikami to jak odkładałam słuchawkę to ciągle mówiłam po polsku dopóki mi nie zwrócono uwagi.
Moim największym problemem to chyba to, że nie potrafię często odnaleźć odpowiednich słów lub wcinam do rozmów słowo w… właśnie… znowu nie mogę sobie przypomnieć słowa… no w języku którym nie mówię (czyli angielskie słowo w rozmowę po polsku i na odwrót).
Mam nadzieję, że kiedyś moja dwujęzyczność się przyda.
The Gab Eye
A tak w ogóle to chyba w końcu po jedenastu latach w Anglii przyzwyczaiłam się do deszczu. Dziś wróciłam ze szkoły, do domu, na piechotę (40 min), w deszczu, bez kurtki. Nawet nie zauważyłam.
Fajnie, ale jak już piszesz o zachowaniu języka polskiego to dobrze by było pisać poprawnie.
Jeden z najczęściej popełnianych błędów nawet przez Polaków mieszkających w Polsce to używanie tą (umiejętność) zamiast tę (umiejętność). Gdy się nad tym zastanowisz to zdasz sobie sprawę że nigdy nie używasz tego zaimka osobowego.
Ważniejszym błędem jest pisanie przymiotnika określającego pochodzenie z dużej litery: język polski, a nie język Polski. Do tego dochodzi niekonsekwencja, bo już język angielski piszesz z małej.
Dobrze by było gdybyś używała polskich liter we wszystkich słowach, a nie tylko w niektórych. Mówi się przyzwyczaić, a nie przezwyczaić. Pięciolatek pisze się razem. Pozdrawiam, twój trzyjęzyczny brat.
Dziękuję Ci za twoją wypowiedz, i za zwrócenie uwagi (gdyż właśnie w ten sposób się nauczę poprawnie pisać). Oczywiście poprawie błędy i upewnię się, że użyłam w odpowiednich momentach polskie znaki. Przez cały czas zastanawiałam się jak pisać ‘polskie’ i ‘angielskie’. Zdecydowałam w połowie, że chyba jednak z małej ale masz rację, że powinnam była wcześniej sprawdzić i po zmieniać. Teraz już będę pamiętać. Dzięki bracie.